13 cze 2014

Rozdział dwudziesty trzeci

Gdy zatrzymujemy się pod domem, nagle zdaję sobie sprawę z tego, że nie chcę zostawiać Justina. A raczej nie chcę tego, by on mnie zostawił. Potrzebuję go akurat tej nocy, kiedy wiem, że nie mogę iść do Britney i nie mogę się w nią wtulić, ponieważ leży w szpitalu.
- Dojechaliśmy - mówi cicho, głaszcząc moją głowę.
- Zostań - szepczę w jego koszulę, owijając się szczelniej marynarką. - Proszę.
Chwyta delikatnie mój podbródek i unosi go do góry. Mam jego idealne oczy tuż nad swoimi. Są tak piękne i na dodatek wpatrują się we mnie z czułością, której cholernie bardzo potrzebuję.
- Dobrze - odpowiada bez tchu i zerka na pana Clowesa. - Możesz wrócić do domu. Dziękuję za dzisiaj.
Uśmiecham się i nie zwracam uwagi na minę kierowcy. Czy jest zaskoczony? A może już tego kiedyś doświadczył? Nie, Suzanne, nie zaprzątaj sobie tym głowy.
Wysiadamy i pierwsze co widzę, to mój samochód na podjeździe. Otwieram szeroko usta.
- Ale jak…
- Cśś - słyszę Justina, który podchodzi do drzwi i otwiera je przede mną kluczem. Zapomniałam, że pewnie wyjął go jeszcze w samochodzie. Inaczej bałabym się, że dorobił własny komplet.
Wewnątrz jest zbyt cicho. To pustka. Tak długo nie ma Britney. I uderza do mnie świadomość, że może nie wracać jeszcze bardzo długo. Och, błagam, niech się obudzi.
Zdejmuję szpilki i idę boso na górę. Nie patrzę na Justina, lecz czuję, jak piorunuje mnie wzrokiem. To podniecające, szczególnie, kiedy idę po schodach i niekontrolowanie wypinam pośladki.
Odwracam się dopiero na szczycie. Justin porusza się za mną jak zahipnotyzowany. Oblizuję usta i wchodzę do swojej sypialni, po czym kładę się na łóżku.
- Chodź tutaj - mówię, gdy mój towarzysz staje w progu. - Spokojnie, nic ci nie zrobię.
- Nie byłbym tego taki pewien, panno Collins - chichocze, lecz w końcu siada obok, a ja podciągam głowę na jego kolana.
- Fajnie, że mam kogoś, kto zostaje ze mną wtedy, kiedy tego potrzebuję - uśmiecham się słodko. - Nawet, jeśli to mój szef.
- Chcesz, żebym z tobą spał, prawda?
Jego ton nie jest przyjazny. Podnoszę się i patrzę na niego, siadając obok. Nie będę go zmuszać do czegoś, na co nie ma ochoty.
- Możesz spać na kanapie w salonie - wzruszam ramionami. - Chcę po prostu wiedzieć, że ktoś jest w domu.
- Cholera, ty naprawdę się przestraszyłaś tego zamachu.
Justin kładzie dłoń na moim policzku i głaszcze go ostrożnie.
- Tylko trochę.
- Nie ma mowy, żebym spał na kanapie, chyba, że bardzo tego chcesz.
- Tylko trochę - śmieję się cicho. - Bo jeszcze coś mi zrobisz.
Oczy Justina robią się ciemniejsze, niemal czarne. Kuźwa, po co to mówiłam? Przysuwam się do niego i obejmuję go w pasie.
- Przecież wiem, że nic mi nie zrobisz - wzdycham. Nie mogę być tego pewna, ale chcę po prostu, by został.
Uśmiecha się i kiwa głową.
- W porządku - patrzy na moje skromne łóżko. - Ale ja od okna.
Wybucham śmiechem, przeczesując palcami włosy. No dobra, niech mu będzie. Ci mali chłopcy…
Podnoszę się i wstaję, odgarniając włosy na jedno ramię i sięgając do suwaka sukienki. Nagle czuję Justina, który dotyka moich dłoni i opuszcza je swobodnie na dół, po czym pomaga mi z suwakiem.
- Dziękuję - szepczę i wychodzę szybko do łazienki, chcąc przebrać się w piżamę. To takie podniecające, że będę z nim spała. Wow, jestem z siebie zadowolona, bo nie czuję już żadnej bariery po gwałcie, a przecież gdyby naprawdę było mi tak źle, to pozostawiłby mi uraz do końca życia. Więc może to jednak nie był tak do końca gwałt?
Zmywam makijaż, biorę krótki prysznic, jakbym startowała w maratonie i błyskawicznie szybko myję zęby. Przebieram się w długie spodnie od piżamy i białą bluzkę z dekoltem i długim rękawem. Rozczesuję włosy i związuję je w warkocza, który przerzucam sobie przez ramię tak, że opada obok piersi. Wygodnie mi.
Wracam do sypialni. Justin stoi tyłem do mnie i ogląda zdjęcia na półkach oraz książki. Kiedy jest taki zamyślony, wygląda bardzo pociągająco. Opieram się więc o framugę i krzyżuję ręce na piersi, ale Justin odwraca się i patrzy na mnie wesoło.
- Ile tu miałyście lat? - pyta, pokazując mi zdjęcie.
Z daleka widzę, że to ja i Britney podczas zabawy w wesołym miasteczku. Przyjeżdżał do Forks raz na dwa lata i zawsze przyciągał chyba całe miasto.
- Osiem - wyjaśniam bez trudu. - Britney ma niebieską sukienkę, a dostała ją na swoje ósme urodziny.
Justin kiwa głową i odstawia ramkę.
- Muszę skorzystać z łazienki.
- Jasne - bąkam. - Na końcu korytarza po lewej stronie.
Uśmiecha się i mija mnie, pozostawiając w ciężkim szoku po kolejnym spożyciu dawki jego perfum. Jakim cudem trzymają się tak długo? Może to więc nie perfumy, ale jego własny zapach.
Wskakuję do łóżka (oczywiście z brzegu, by zostawić Justinowi miejsce przy oknie) i biorę do ręki jakąś książkę. Nie mogę się jednak na niej skupić, ponieważ ciągle myślę o wypadku Britney i Gary'ego. Chryste, co oni musieli przeżywać? To moja wina. I Justina. Nie powinien ich tak narażać lotem swoim samolotem. Ale z drugiej strony, skąd niby mógł wiedzieć? No właśnie. 
Nagle słyszę kroki, więc odkładam książkę i spoglądam wyczekująco w stronę drzwi.
Ale to co widzę, jest nie do opisania.
Justin stoi w progu w samych bokserkach. To Calvin Klein, o Chryste. Ma w dłoni swoje złożone ubrania, lecz nie na tym kończy się mój zachwyt. Jego szerokie barki, wąskie biodra, perfekcyjne żłobienia na klatce piersiowej i idealny brzuch. Widzę jego wszystkie mięśnie, napinające się i rozluźniające, jego bicepsy, a najlepsze jest to, że widzę jego tatuaże. Jeszcze nigdy nie widziałam go bez koszulki lub choćby z krótkim rękawem. Ma cały lewy rękaw i połowę prawej ręki. Tatuaży jest tak dużo, że nie jestem w stanie się im przypatrzeć. Ale kurwa, ten człowiek jest doskonały.
Zdaję sobie sprawę z tego, że usiadłam na łóźku, a usta mam lekko rozchylone. Natychmiast przełykam ślinę i kładę się z powrotem, czerwona ze wstydu. Justin odkłada ubrania na krzesło i idzie do mnie z uśmiechem na twarzy.
- Wszystko w porządku? - pyta, nachylając się nade mną.
Otwieram szeroko oczy. Nie brał prysznica, bo nie czuję na nim tego charakterystycznego zapachu. Pozostał jego zapach. Boże. Chcę się w nim zatracić i zapomnieć.
- Pocałuj mnie - dyszę, odchylając kołdrę do moich bioder.
Justin oblizuje usta, po czym nachyla się nade mną i delikatnie muska moje wargi. Chichocze pod nosem i siada na łóżku. Co za dupek.
Podnoszę się, odgarniając kołdrę dalej i siadam na nim okrakiem. Patrzę w dół, na jego mięśnie, po czym z powrotem na jego twarz. Uśmiecha się, lecz widzę w jego oczach niepokój.
- Proszę - szepczę, głaszcząc jego policzek.
- O co mnie pani prosi, panno Collins?
Biorę głęboki wdech.
- Niech pan mnie pieprzy, panie Bieber.
Tak, powiedziałam to. Tak, pragnę tego. Gdyby nie pokazał mi się w wydaniu lepszym od greckiego boga, to bym się tak nie zachowała. Bzdury. I tak bym to zrobiła.
Wargi Justina się rozchylają, ale po chwili je zamyka.
- Naprawdę? - pyta poważnie.
- Tak - chrząkam. - Napraw to, co zrobiłeś ostatnio.
- Umowa stoi - odpowiada z uśmiechem, głaszcząc moje udo, a ja czuję, jak wszystkie moje mięśnie się zaciskają.
Pochylam się i całuję go delikatnie, tak jak on mnie przed chwilą. Chichoczę, patrząc w jego oczy, lecz on przyciąga mnie do siebie i całuje z niesamowitą brutalnością i czułością zarazem. Chwyta moją głowę i unieruchamia ją, samemu walcząc z moim językiem. Jego smak, jego pulchne wargi, to wszystko sprawia, że jestem jeszcze bardziej podniecona.
Unoszę się na kolanach i w ten sposób moje piersi są tuż przy ustach Justina. Nie założyłam stanika do spania, więc biała bluzeczka prześwituje moje brodawki. Justin całuje jedną z nich przez materiał, a ja cała się wiję. Podnosi bluzkę do góry i drapie delikatnie skórę mojego brzucha, aż dociera do piersi. Unoszę grzecznie ręce w górę i rzucam ubranie na podłogę. No, to teraz obydwoje jesteśmy półnadzy. 
Przeczesuję palcami włosy Justina, podczas gdy on zaczyna ssać moją brodawkę. Drugą ręką bawi się lewą piersią, ściskając ją i pieszcząc. Jęczę głośno. Jego włosy są tak aksamitne w dotyku i tak apetycznie wyglądają, że nachylam się, by zatopić w nich nos. Chryste, cóż za zapach...
Justin mruczy i zdejmuje mnie ze swoich kolan, kładąc na łóżku. Podciąga się wyżej i kładzie obok, całując lubieżnie najpierw moje usta, a potem szyję.
Odrzucam głowę w tył i głośno oddycham. To takie przyjemne. Kąsa moje miejsca na skórze i liże je czule, a jego ręka wędruje po moim ciele. Odchyla materiał spodni.
- Nie założyłaś majtek - mówi przy mojej szyi.
- Nie wkładam bielizny do spania - odpowiadam, lekko zawstydzona.
- Prawidłowo, panno Collins.
Justin bawi się przez chwilę moimi włosami łonowymi i trochę mnie to peszy, ale po chwili robi się nawet przyjemne. Nagle skrada się niżej i od razu wsuwa we mnie jeden palec. Wyginam ciało w łuk, ale Justin zaraz mnie unieruchamia, ponownie całując moją szyję.
- Jesteś tak bardzo wilgotna - mruczy. - I w tym momencie jesteś prawie moja.
- Prawie?
- Byłabyś tylko moja, gdybym ja był tylko twój.
Ach, rozumiem. Wzdycham głęboko i próbuję rozkoszować się jednak tym, co robi mi Justin, zamiast zastanawiać się nad jego słowami.
Schodzi niżej na łokciach, obcałowując mój dekolt, linię między piersiami i brzuch. Cała się wiję. Jego usta są tak pulchne, że nie mogę im się oprzeć. Podnoszę biodra, by moja skóra była bliżej jego, a on mruczy zmysłowo.
Justin całkowicie mnie rozbiera, a ja pomagam mu z największą przyjemnością. Po chwili całuje mój pępek i wsuwa do niego język.
- Ach! - krzyczę, zaskoczona tym niebiańskim uczuciem.
Rozchyla moje nogi, po czym obcałowuje uda, zbliżając się do mojego centrum.
- Proszę - kwilę, zaciskając oczy. Nie umiem już wytrzymać. - Justin…
Uśmiecha się zmysłowo i spogląda na mnie, jednocześnie docierając do mojego wejścia i zaczynając lizać dolną część mojej łechtaczki, stopniowo przesuwając się w górę. Rozchylam szeroko powieki i wydaję z siebie zduszony jęk.
- Kurwa! - krzyczę, chwytając za włosy Justina.
Ekstaza nie trwa jednak długo. Po kilku, może dwóch minutach prawdziwej przyjemności Justin znowu całuje moje podbrzusze, brzuch i piersi. Oddycham głęboko, niemal się dusząc po tym, co przeżyłam. On jest naprawdę niesamowity i w dodatku to skupienie, które widziałam w jego oczach i czułam na całym ciele… Ale nie pozwolił mi przecież dojść. Musi mieć dla mnie inne plany.
Całuje mnie czule, a ja odwzajemniam pocałunek, owijając nogi wokół jego bioder. Pragnę go. Obdarza mnie łobuzerskim uśmiechem i siada na piętach, ściągając swoje bokserki. Patrzę w dół na to, co odsłoniły i przełykam ślinę. O w mordę. Justin bierze swoją męskość w dłonie i nakłada prezerwatywę, chociaż byłam tak pochłonięta samym widokiem, że nawet nie zauważyłam, skąd i kiedy ją wyjął.
Nachyla się nade mną i chwyta mój podbródek, unieruchamiając go.
- Teraz cię zerżnę - szepcze przy moim uchu. - To będzie nasz pierwszy prawdziwy raz, więc masz krzyczeć i jęczeć. Chcę, żebyś czerpała z tego jak najwięcej przyjemności.
- Justin - dyszę.
Aby zakryć mój szok, Justin całuje mnie mocno, jednocześnie wbijając się we mnie brutalnie. Łapię oddech i wyginam ciało w łuk. Chryste! Justin wsuwa dłonie pod moje plecy i lekko je unosi, by było mi lepiej. Ale nie wiem, czy może być mi w ogóle lepiej, skoro jest tak wspaniale. Jeszcze nigdy nie czułam czegoś podobnego.
- Dalej, maleńka - chrypie, odgarniając mi włosy z twarzy i patrząc w moje oczy.
Nie wiem, czego mogę się tam doszukać, ale na pewno nie desperacji ani chęci udowodnienia czegoś samemu sobie. Po prostu oboje chcemy to zrobić. Ustalamy wspólny, szybki rytm i czuję tylko, jak Justin wsuwa się głębiej i głębiej.
- Dojdź do mnie - mruczy Justin. - Dojdź, mała, chcę poczuć, jak się wokół mnie zaciskasz.
Krzyczę i jęczę wniebogłosy, a jego słowa są dla mnie jak balsam.
Zaciskam mocno powieki i dochodzę, a on dołącza do mnie po chwili, by razem wirować wokół swoich namiętności.

Nie chce mi się pisać kolejnej niezrozumiałej notki pod rozdziałem na temat tego, dlaczego go nie było i że nie wiem kiedy pojawi się następny. Mam już wakacje i zamierzam wypocząć oraz robić rzeczy, które dają mi przyjemność, a uwierzcie, że pisanie rozdziału na szybko, bez kompletnej organizacji jest tylko przykrym obowiązkiem. Dziękuję po prostu, że jesteście i nigdy nie robię Wam łaski, że to czytacie. Jeśli ja lubię jakieś fanfiction, to wchodzę na nie, sprawdzam, czy jest nowy rozdział, ale rozumiem autora, bo to wcale nie jest żadna łatwizna. Podkreślając, że nie tłumaczę, tylko piszę sama. Więc trzymajcie się i do następnego.

Ale żeby nie było tak oficjalnie: DFGSDJFGFGSDVBHCWFGIWERU CZEKALIŚCIE NA TO TAK SAMO JAK JA, PRAWDA?

65 komentarzy:

  1. ja pierdole *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. JESTEŚ SWIETNA! DZEKUJE ZA WSZYSTKO CO ROBISZ, ŻE PISZESZ <3 JESTEŚ CUDOWNA + super ff! kocham je

    OdpowiedzUsuń
  3. O KURWA MAĆ HDOQBXOSBWIBXSO KOCHAM CIE DBKABXKSNA

    OdpowiedzUsuń
  4. okurawamaćjapierdoleomójboże woow CZEKAŁAM NA TO :D uwielbiam tą scenę... miłych wakacji wypocznij i wróć i takimi rozdziałami <3 Czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu to jest zajebiste!!! I wgl jakie hot :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kurwa, zaraz się posram albo nie wiem co kurwa mać dojdę zamiast suz kurwsaaaaa jsljnkjdnfkjdn kocham cie

    OdpowiedzUsuń
  7. powinni zrobić z twojego ff film kurwa bym się ruchała jakby oni się ruchali ksbakfbkfbd kc

    OdpowiedzUsuń
  8. o boże jgbjyhweklfgrf ONI SIĘ PIEPRZYLI A JA RAZEM Z NIMI ROZUMIESZ CO TY KURWA ZE MNĄ ROBISZ? A RACVZEJ TWOJE FFF

    OdpowiedzUsuń
  9. swietny! jak zwykle zreszta masz dar <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. to jest najlepszy rozdział jaki czytałam rftgyhujigfhjkrftyguhij

    OdpowiedzUsuń
  11. WERKA JA PIERDOLE GHJFGYHJKULTYUI

    OdpowiedzUsuń
  12. dhbavhjv hjgbav hjsbvhjabvhsb tak bardzo czekałam ! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. sdafhvehgkhgjtrjkhgker jeju cudny ten rozdział, świetnie piszesz *0* hsadgfsgajfvgsadjfgjsd
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  14. SUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Zajebisty rozdział :D
    @weramichalak

    OdpowiedzUsuń
  16. o kurwa. brak mi słów. genialne.

    OdpowiedzUsuń
  17. ^^ mruuuu .... w końcu to zrobili *.*

    OdpowiedzUsuń
  18. omg. zgon. umarłam. omg
    shdsfjksdhfkjasnf
    brak. mi. słów.
    dsnfjdshakjdfhsdk

    OdpowiedzUsuń
  19. Mrrr w koncu yeaa ! Swietnie piszesz i czekam na kolejny ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie czuje brzucha, co ty zrobilas ? Jezu ja umieralam jak czytalam moment stosunku, ratuj....

    OdpowiedzUsuń
  21. świetny ; ) czekam na kolejny ; )

    OdpowiedzUsuń
  22. O.Kurwa! Ahshsgd na reszcie! <3 Czekałam na ten moment! Kfkrjdj Umarłam. Jest cudowny, idealny, niesamowity *o* Masz talent xx Czekam na następny ☺

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja pierdole
    Kurwa
    Kocham Cie

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie myślałam że dojedzie do tego tak szybko xD A rozdział świetny

    OdpowiedzUsuń
  25. O. MÓJ. BOŻE. CO. ZA. ROZDZIAŁ. <3
    "to jest to, co tygryski lubią najbardziej" XD
    nie wiem w ogóle co mogę napisać na temat tego rozdziału oprócz tego, że był obłędnie idealny! <3
    nie mogę się już doczekać kolejnego, ale muszę uzbroić się w cierpliwość :)
    pisz sobie spokojnie :*

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  26. Rozdział moim zdaniem jest nawet Ok, ale na początku pisałaś dużo lepiej.

    Wszyscy wiedzieliśmy,że prędzej czy później i tak do "tego" dojdzie. Nie wiem, czy to przez moje zmęczenie i zdołowanie, ale wydaje mi się przeciętny. Trochę nie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  27. O kurwa :o emocje xd świetny rozdział czekam na nowy kckckc <333

    OdpowiedzUsuń
  28. SHIT Boskie i to zrobili. xzuzudeztyzyu

    OdpowiedzUsuń
  29. OMFB!!! Kocham to opowiadanie! *.*
    Nareszcie to zrobili!! <3

    OdpowiedzUsuń
  30. Yssvjlpigrsfhigawxhonyhn jej *.* cudoowny ^^

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja pieprzę asdfghjkl. W końcu, nareszcie. Jeszcze raz! Cudowny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  32. Aaaaa właśnie ja tez pieprze zazdro mam xD uwielbiam to :)

    OdpowiedzUsuń
  33. TAK, CZEKALIŚMY! niesamowity, do nastepnego xx

    OdpowiedzUsuń
  34. Świetny rozdział, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Taaak bardzo idealny, i hej spoko na prawde lubię to ff i na rozdziały czekam z cierpliwością bo rozumiem że żadną maszyną nie jesteś i też masz swoje życie :) a o co do tego to brak słów świetnie*.*

    OdpowiedzUsuń
  36. OJAPIERDOLEKURWAMAC!!!! AFWJDJDGYSBY BOZE JAK JA CIE KOCHAM!!!! ZAHEBISTE!!! <3 *-*
    Ps.MIŁYCH WAKACJI!!! WYPOCZNIJ I WRACAJ DO NAS!! :)

    OdpowiedzUsuń
  37. hfgjggungynbvdswwa ja pierdole, cudowne! Jestes genialna Werka:(
    pisz sobie spokojnie my poczekamy bo warto, buziaki : *

    OdpowiedzUsuń
  38. zajebisty rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  39. owww jacy oni są słodcy. <3 kocham to opowiadanie!

    revenge-justin-bieber.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  40. Jesteś obrzydliwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to po co czytałaś? jak ci się nie podoba to po prostu nie czytaj

      Usuń
  41. a żebyś wiedziała że czekałam
    boże *.* kocham
    nie mogę się doczekać nn

    OdpowiedzUsuń
  42. szczerze mi się nie podobał no ale wiadomo każdy pisze raz lepiej a raz gorzej

    OdpowiedzUsuń
  43. O mój Boże, niesamowity. Kocham twój styl pisania i pomysły. Rozdział-obłędny, chociaz ciut za szybko doszło do "tego". Ja bym jeszcze poczekała, chociaż i tak ci wyszedł super ;). Ciekawe co będzie z Jasmine ... czekam niecierpliwie na nn ;**
    Ps, sory za błędy, piszę z fona ;)

    OdpowiedzUsuń
  44. Powinnas czesciej wrzucac rozdzialy, tymbardziej ze sa wakacje. Lubie twoje ff, ale strasznie (za przeproszeniem) sie wkurwiam jak musze czekac na nie 2 tygodnie. Stracisz "takim czyms" czytelnikow.

    OdpowiedzUsuń
  45. Awwww czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  46. No żebyś wiedziała,że czekałam na to xD <3

    OdpowiedzUsuń
  47. Kocham to no kurwa

    OdpowiedzUsuń
  48. Cudoo <3 Chcę następny :)

    OdpowiedzUsuń
  49. o cholera, warto było czekać, kurwa kurwa kurwa
    werka jesteś g e n i a l n a, uwielbiam twój styl pisania, to wszystko jest tak cholernie idealne, jezu kocham no

    @bIessedjelena

    OdpowiedzUsuń
  50. Naprawdę lubię Twoje opowiadanie, ale czasami aż nazbyt przypomina 50 twarzy greya.. a szkoda, bo myślę, że wymyśliłabyś sama coś równie dobrego ;)

    OdpowiedzUsuń