17 gru 2014

Rozdział dwudziesty siódmy

(Jestem świadoma, że przez tak długi okres czasu wiele z Was zapomniało, co w ogóle działo się w poprzednich rozdziałach. Abyście nie musieli się denerwować i marnować czasu na powtórne czytanie, przygotowałam dla Was krótkie przypomnienie:
UWAGA. TREŚCI PRZEZNACZONE DLA OSÓB, KTÓRE PRZECZYTAŁY WCZEŚNIEJ WSZYSTKIE ROZDZIAŁY.
Suzanne poznaje Justina dzięki temu, że jest jej pracodawcą. Justin ma dziwną  i dosyć mroczną przeszłość - dziecko, którym opiekuje się Suzanne, to dziecko Justina, natomiast nie jego żony Jasmine. Należy do Megan - kobiety, z którą kiedyś mieszkał, ale zdradził ją z Jasmine. Jasmine pracowała wcześniej u Bieberów jako opiekunka do dzieci - tak samo jak teraz Suzanne. Nasza główna bohaterka dostała umowę, w której dokładnie było napisane, co ma robić, a czego nie. Jednym z warunków było brak kontaktu fizycznego z Justinem, jednak Justin przez przypadek sam się z tego nie wywiązał i dotknął Suzanne w perfumerii. Od tego zaczęły się komplikacje. Justin zgwałcił Suzanne, pokłócił się o Megan z Jasmine... Dodatkowo w życiu Suzanne nie dzieją się przyjemne rzeczy. Jej przyjaciółka, wraz z ukochanym, wracają z wakacji w Vegas. Dochodzi do wypadku, a Britney zapada w śpiączkę. Wcześniej natomiast Suzanne wydawało się, że ktoś ją śledzi. Zatrzymujemy się w momencie, w którym Suzanne wyjeżdża do swojej matki do Forks. Rodzice są w trakcie rozwodu, toteż Suz chce pomóc swojej rodzicielce. Po drodze napada ją jednak dwójka mężczyzn, ale z opresji wyciąga ją nie kto inny, jak Jasmine - która otrzymała zadanie od Justina, by śledzić Suz.
Kiedy to teraz czytam, historia wydaje mi się strasznie poplątana, ale uwierzcie, wszystko ma sens i swój dalszy ciąg ;-) Ściskam!)


Mama jest zaskoczona moją wizytą. Nie uprzedzałam jej wcześniej, pragnąc zrobić jej niespodziankę. I choć w rzeczy samej powinnam być przygotowana na to, co widzę, nie jest mi łatwo.
W domu panuje chaos. Wszystko jest przewrócone na drugą stronę. W przedpokoju stoją niepoukładane buty, szafa jest otworzona, a kurtki niedbale powieszone. W kuchni do płytek są przyklejone okruchy sprzed kilku dni, na blacie widać ślady rozlanej herbaty. Wchodzę do salonu i rozglądam się dookoła, spoglądając na książki leżące na podłodze, brudną kanapę i zwiędłe kwiatki. Przełykam ślinę i patrzę na mamę, która po raz kolejny odkąd weszłam do domu podchodzi do mnie i przytula mnie czule, cmokając w policzek.
- Tak strasznie się cieszę, że przyjechałaś, córeczko - głaszcze mnie po plecach. - Zaraz zrobię herbatę i porozmawiamy.
Kiwam głową, idąc za nią posłusznie do kuchni. W momencie przypominam sobie wszystkie lata młodości, gdy wołała mnie na obiad, a ja niechętnie wracałam do domu po zabawie z Britney. Oddałabym tak wiele, by to wróciło.
Mama wyciąga z szafki dwa kubki i herbatę, biorąc do ręki czajnik i wlewając wodę.
- Mamo - mówię, by na mnie spojrzała. - Woda. Musisz ją zagotować.
Przez chwilę patrzy na mnie, jakby mnie nie rozumiała, po czym zerka na kubki i wybucha krótkim śmiechem.
- Masz rację! Ale ze mnie gapa! - kręci głową i stawia czajnik na kuchence, odkręcając gaz.
Wzdycham i kładę dłonie na stół, uderzając o niego palcami. Mama siada na przeciwko mnie i uśmiecha się do mnie blado. Widzę, że robi to tylko dlatego, by się nie rozpłakać.
Naprawdę mi jej szkoda. Przyjechałam tu, by jakoś ją pocieszyć, ale dopiero teraz, kiedy widzę ją w takim stanie, dociera do mnie, że zupełnie nie wiem, co mam zrobić. Powinnam dać jej się wypłakać? Wtedy będziemy cierpieć podwójnie. A może ona właśnie tego potrzebuje?
- Trudno mi zacząć, mamo...
- Nie, Suz - przerywa mi, chrząkając i kręcąc głową. - Nie przyjechałaś tu, by mówić mi o tym... ja... nawet nie wiem jak tego kogoś nazwać - przełyka ślinę, krzywiąc się z odrazą. - Nie wiem, co źle zrobiłam. Przecież byłam dobrą żoną, prawda? Kochałam go, Suzanne, z naszej miłości zrodziła się dwójka wspaniałych dzieci i naprawdę, ale to naprawdę, nie wiem do jasnej cholery, co zrobiłam źle! - krzyczy, ostatnie słowa akcentując poprzez pięściami uderzanie o stół.
Wstaję automatycznie i podchodzę do niej, nachylając się i obejmując jej ramiona. Wtula się we mnie, ściskając moje łokcie i drżąc.
- Jesteś wspaniałą kobietą, mamo - szepczę. - Jak widać, tata tego nie zrozumiał. Może nie dorósł do tego, by zachować się poważnie, tego nie wiemy. Ale dasz radę, mamo.
- Nie dam - płacze i ściska mnie mocniej. Moje włosy opadają bezwładnie na jej ramiona. - Wszystko... wszystko mi się zawaliło.
Woda zaczyna się gotować, więc odsuwam się na moment od mamy i sama robię nam herbatę. Mocną, taką, jaką obie lubimy. Stawiam ostrożnie kubki na stole, odgarniając uprzednio stare gazety, by zrobić sobie miejsce.
Mama bierze kubek w dłonie, ale nie pije herbaty. Robi to tylko po to, by ogrzać sobie dłonie. Fakt, gdy ją przytulałam, cała była zimna.
- Pomogę ci posprzątać - kiwam głową, rozglądając się po wnętrzu. Co prawda, przeraża mnie fakt, ile to może zająć czasu i obawiam się, że mama nie ma wystarczająco wiele środków chemicznych w domu, by to ogarnąć, ale jakoś będziemy musiały sobie poradzić.
- Najpierw opowiedz, co u ciebie - kręci głową i upija łyk. - Tańczysz nadal z Britney?
Och, co u mnie. No, to jednak nie posprzątamy tak szybko.
- Od czasu do czasu, ale Britney jest teraz... - przełykam ślinę, rozpamiętując ostatnie wydarzenia. - W Las Vegas z Garym - kiwam głową, oddychając głęboko. - Ja pracuję jako niania, ale dobrze mi płacą - mówię szybko, widząc, że mama chce coś odpowiedzieć. - To bardzo zamożna rodzina, może znasz, Bieberowie.
Mama odstawia kubek na stół i wypuszcza powietrze z ust. Przykłada sobie dłonie do twarzy i przeczesuje nimi włosy. Co ja takiego powiedziałam?
- Mój Boże - szepcze, wzdychając. - Czy ty zdajesz sobie sprawę, kim oni są?
O cholera, seryjni mordercy? Coś gorszego? Cała zamieram. Skąd mama o nich wie?
- Mów, mamo.
- Twój brat Josh ma firmę - wyjaśnia. - Kiedyś pracował u Biebera, ale ten go zwolnił, ponieważ nie odpowiadał mu sposób, w jakim nasz Josh rozumiał niektóre sprawy. Josh wyjechał do Europy i tak się wybił, że teraz jest tym, kim jest.
Unoszę brew. Wow.
- Więc Bieber go nie lubi, tak?
- W rzeczy samej. Są nawet wrogami. Josh go nie cierpi za to, co Bieber mu zrobił, a Bieber nie cierpi Josha za to, że ten jest tak zdolny.
A więc to dlatego Justin tak się wystraszył, kiedy usłyszał moje nazwisko. Ale dlaczego nigdy nie zapytał mnie o brata?
- Justin to dziwny facet. Ale lubię go - wzruszam ramionami. Oj, Suz. - Jest porządnym człowiekiem, ma przemiłą żonę i kochanego synka. - Fragment o żonie mogłam sobie darować. - Lubię tę pracę, mamo i z pewnością nie mam przez nią żadnych problemów - poza kilkoma napadami, ale to przecież nic, Suzanne. - A z nikim o Joshu nie rozmawiam, więc nie musisz się martwić.
Widzę, jak oddycha z ulgą. Moje serce wali tak szybko, że boję się, że mama coś zauważy. Nic takiego się jednak nie dzieje, bo nie podłapuje tematu. Całe szczęście. Nie chcę o tym rozmawiać.
Kiedy kończymy herbatę, mama wstaje pierwsza i przeciąga się.
- Pójdę się położyć - mamrocze, oblizując usta i odwracając się do mnie tyłem.
- Nie - mówię stanowczo, podchodząc do niej. - Sprzątamy, mamo. Nie możesz ciągle leżeć. Świat się nie skończył. A jak widzę, porządek i ład w tym domu jednak tak - wzdycham, obejmując jej ramiona. Z bliska widzę, jak bardzo ma zapłakane oczy.
Spuszcza wzrok i zaciska usta, starając się nie rozpłakać. Nie, mamo! Nie płacz! Nie teraz!
Chwytam jej dłoń i prowadzę ją do łazienki. Kucam przy szafce, wyjmując z niej środki dezynfekujące i podając mamie niektóre z nich.
- Ja zajmę się łazienką, a ty kuchnią. Potem wezmę salon, dla ciebie mamo zostanie pokój mój i Josha, okej?
- Okej - mamrocze po chwili i odchodzi, a ja wzdycham głęboko. Dlaczego czuję się tak, jakbym rozmawiała z dzieckiem?
Zaczynam bardzo szybkim tempem, ściągając wszystko z półek, wanny, umywalki, pralki. Po trzydziestu minutach zaczyna mi się jednak nudzić i podśpiewuję pod nosem, układając wszystko z powrotem. Myję podłogę i rozglądam się po wnętrzu. Nareszcie coś tu zaczyna błyszczeć. Idę do salonu, który jest po lewej stronie od łazienki i zdejmuję wszystko z szafek, wycierając każdą półkę. Odkurzam kanapę, szorując oparcie i poduszki, po czym biorę się za regał z książkami. Czyszczę każdą okładkę, uśmiechając się przy niektórych tytułach i wspominając czasy, gdy czytywałam je z rodzicami. Nagle zwracam uwagę na album rodzinny. Biorę go ostrożnie i siadam z nim na kanapie, kartkując. Serce mi się ściska, kiedy widzę uśmiechnięte twarze wszystkich członków rodziny. Mamę z dużym brzuchem, w którym sobie pływałam i Josha obok, przytulającego się do jej pępka. To takie kochane zdjęcie. Na pewno robił je tata. Na pewno się cieszył, że ma takich wspaniałych ludzi przy sobie. Na pewno... Wzdycham głęboko. Czy już wtedy planował zdradzenie nas? Rozwód z mamą? Cierpienie dzieci i kobiety, której powtarzał, że jest miłością jego życia i będzie nią już zawsze?
Zamykam album z odrazą i odkładam go na półkę. W tym momencie poczułam do ojca jakąś niechęć. Nie pozwolę, by mama się przez niego załamała. Nigdy.
Kończę sprzątanie w salonie i jestem z siebie naprawdę dumna. Idę do mamy, która siedzi w pokoju, w którym spałam z Joshem. Rozgląda się po ścianach i płacze. Wszystko jest już czyste i lśniące, co znaczy, że posprzątała. Podchodzę do niej szybko i przytulam ją mocno, przełykając ślinę.
- Na pewno jesteś głodna, mamo. Pójdziemy gdzieś na miasto? Ja też umieram z głodu.
Po chwili wysłuchiwania jej łkania, przytakuje i odsuwa się ode mnie, wycierając łzy.
- Kocham was, ciebie i Josha. Pamiętaj.
Uśmiecham się blado i kiwam głową, oblizując usta.
- Pamiętam, mamo. I będę. My ciebie też kochamy.
Po tych słowach mama idzie się przebrać, a ja wprowadzam walizkę do mojego starego pokoju. Kiedy przebieram się w turkusową sukienkę, uśmiechnęłam się do siebie w lustrze i rozczesałam włosy. Byłam wdzięczna Bogu, że na mojej twarzy nie widać zadrapań ani czerwonych siniaków bójki. Oczywiście, dzięki działaniu mojego pudru, ale zawsze coś. Mama ma dość zmartwień, bym jeszcze opowiadała jej o swoich.
Widząc mamę w czarnej spódnicy i wsuniętej w niej eleganckiej koszuli, uśmiecham się szerzej. Poprawiła włosy i wygląda znacznie lepiej. Wzdycham głęboko. Stawiamy małe kroczki, ale uda nam się zwalczyć jej depresję. Jeszcze będzie dobrze.

Jak fajnie jest znowu coś tutaj dodawać! Strasznie się stęskniłam.
Nie będę się rozpisywać, chciałabym Wam jedynie polecić pewnego bloga. Czytałam już kilka rozdziałów, które podesłała mi autorka i są świetne, a fabuła jest naprawdę ciekawa i nigdy wcześniej się z taką nie spotkałam - nie będziecie żałować!
zapraszam na hauntedbieber