13 mar 2015

Rozdział czterdziesty szósty

Idziemy na dół, trzymając się za ręce. Przebrałam się w obciślejsze dżinsy i lnianą koszulę, a Justin założył białą koszulkę. Wygląda jak zwykle apetycznie i muszę uważać, by nie pocałować go przy wszystkich.
- Cześć, mamo - mówię, kiedy wchodzimy do kuchni. Mama siedzi przy stole i czyta jakieś kolorowe czasopismo, a Britney jest oparta o blat, popijając kawę.
Na nasz widok mama odkłada gazetę, a Britney kubek. Och, widzę, że jesteśmy najważniejsi.
- Dzień dobry - kiwa głową Justin, uśmiechając się szelmowsko do Britney, a potem do mojej mamy. A niech mnie! Już ją ma.
Mama przełyka ślinę i chrząka, po czym odpowiada mojemu towarzyszowi uśmiechem i skinięciem. Justin puszcza moją dłoń i odsuwa mi jedno z krzeseł, przygryzając wargę i patrząc na mnie wyczekująco.
- Może ci pomóc, Brit? - pytam, zauważając, jak przyjaciółka wyjmuje tosty.
W zamian otrzymuję jej złowrogie spojrzenie.
- Nie, dzięki - prycha i odwraca się do nas tyłem. Boże, o co jej chodzi?
Siadam grzecznie na krześle i wzdycham, gdy Justin zajmuje miejsce koło mnie. Mama siedzi naprzeciwko niego.
- Co piszą? - pyta grzecznie Justin, wskazując na gazetę.
- Och, nic takiego - mama wzrusza ramionami, biorąc magazyn do ręki i przeglądając go w udowodnieniu nam, że mówi prawdę. Nagle coś przykuwa jej uwagę i zbliża się do dużego zdjęcia, rozszerzając stopniowo oczy. - To wy!
Zaskoczona, zabieram jej to spod nosa, kładąc przed sobą. Jezu, to rzeczywiście my. Fotka z przyjęcia, na którym miałam udawać żonę Justina! Jestem do niego przytulona, a on czule całuje moje czoło. Jest taki piękny i skupiony, a ja, taka skromna, drobna, w ogóle do niego niepasująca, chowam się w jego ramionach. Na stronie obok widnieje tytuł napisany wielką czcionką "Pożądany miliarder z kolejną miłością" i artykuł. Artykuł o nas!
Chcę go przeczytać, ale słyszę chrząknięcie nad sobą. To Britney z talerzami. Grzecznie sprzątam ze stołu, robiąc jej miejsce. Cholera, ale jest wściekła. Nawet nie wiem o co. Dostajemy po porcji tostów, jajek i bekonu. Britney siada przede mną, bez słowa zabierając się za jedzenie.
- Smacznego - mówię cicho i kiedy wsuwam kawałek jajka do ust, czuję dłoń Justina na moim udzie. Wzdrygam się, ale nic nie mówię.
- Dostałaś wezwanie, Suzanne? - pyta mama po dłuższej chwili.
Palce Justina rozstawiają się na całej szerokości uda, lekko go ściskając.
- Tak - oblizuję usta.
- Masz zamiar zeznawać?
- A jest opcja, bym tego nie zrobiła? - marszczę nos, przenosząc wzrok na mojego sąsiada. Jego dłoń przesuwa się odrobinę wyżej, ale on sam minę ma zwyczajną.
- Jesteś członkiem rodziny, możesz odmówić składania zeznań. Ale dla dobra sprawy, lepiej byłoby, gdybyś zeznawała - odpowiada, upijając łyk kawy.
- Muszę to jeszcze przemyśleć. Za dwa dni mam złożyć potrzebne dokumenty.
- Ciekawe, czy Josh jest już w Stanach - szepcze mama, wzdychając głęboko, a ja wyczuwam gulę w gardle, nic nie odpowiadając.
Słyszę syknięcie Justina. Jego palce naciskają na moją wewnętrzną część uda. Czuję to dokładnie nawet przez te dżinsy. Podskakuję i patrzę na niego złowrogo, kręcąc głową. Wydaje się być rozbawiony. Dupek!
Chrząkam niekontrolowanie i czuję wypieki na twarzy, kiedy przez materiał spodni naciska na moje centrum. Nie, nie, nie. Nie mogę się tutaj rozpłynąć. Upijam łyk kawy, bo zaschło mi w gardle. Rozchylam bezwiednie wargi, nabierając głęboko powietrza.
- Była już pani kiedyś w Nowym Jorku? - pyta szybko Justin, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli. Nie, chwila, i tak się wymknęła. Napieram lekko na dłoń mężczyzny, domagając się zwiększenia pieszczot.
- Tak, jeden raz, ale dawno temu. Teraz jest zdecydowanie ładniej - odpowiada mama.
Napotykam spojrzenie Britney i czerwienię się jeszcze bardziej. Przyjaciółka przeszywa mnie wzrokiem. Kiedy to widzę, automatycznie zaciskam uda.
- Możemy porozmawiać? - pyta, przechylając głowę w bok.
Teraz? Kiedy jestem taka podniecona? Uspokajam oddech i przeczesuję palcami włosy, zerkając z wyrzutem na Justina, który z tego co widzę jest z siebie bardzo zadowolony. Puszcza mi oczko, oblizując usta.
Wstajemy z Britney jednocześnie. Przyjaciółka idzie do salonu, więc ruszam za nią, słysząc za sobą rozpoczęcie kolejnego tematu rozmowy. Oddycham z ulgą. Przynajmniej nikt nas nie podsłucha.
- O co chodzi, Britney? - unoszę brwi, biorąc głęboki wdech. Kiedy ona mnie nie widzi, przykładam dłoń do policzka i wyczuwam jego gorącą temperaturę. Podły Justin.
Siadam na kanapie, a Brit staje za stolikiem, odwracając się do mnie przodem.
- Co ty wyprawiasz, Suzanne? - warczy cicho. - To nie jest facet dla ciebie.
Zupełnie zbija mnie z tropu.
- Słucham?
- Nie widzisz, jak on się zachowuje? Poniża cię, płaczesz przez niego, a potem kiedy sobie przychodzi tak po prostu do nas do domu, ruchasz się z nim i po sprawie.
- Jesteś bezczelna! - prawie krzyczę, podnosząc się z kanapy. - Jak w ogóle możesz tak mówić?! Wiesz, ile on dla mnie zrobił? - ściszam głos. - Jest naprawdę świetnym mężczyzną.
- Chciałaś chyba powiedzieć bogatym, wrednym i zapatrzonym w siebie mężczyzną, wykorzystującą każdą napotkaną kobietę. Nie twierdzę, że jesteś gorsza, nie. Jesteś piękna, inteligentna, masz cięty język i potrafisz zaskakiwać. Ale Justin tego nigdy nie doceni. Będziesz żałować.
- Nie znasz go - prycham, patrząc na nią złowrogo.
Kręci z niedowierzaniem głową.
- A ty niby go znasz? - krzyżuje ręce na piersi.
Milknę, zaciskając usta.
- No widzisz - Britney kontynuuje. - Nie wiesz o nim nic. Poznałaś jego matkę? Jego ojca? Znasz dokładnie historię jego zawodu? Odwiedziłaś go kiedyś w pracy? Byłaś z nim na rolkach, na rowerze, na plaży, na basenie? Mieszkałaś z nim kilka dni? Wiesz, jakie ma zwyczaje? Wiesz, czy najpierw wrzuca płatki, a potem wlewa mleko? Słodzi herbatę? Jego ulubiona kawa?
Unoszę dłoń do góry, prosząc tym samym, by skończyła, ale ona nie przestaje.
- Justin był na sali z żoną, kiedy Jaxon się rodził? Pierwsze słowo Jaxona? Pierwsza czynność, jaką zrobił z ojcem, gdy trochę podrósł? Nie wiesz nic, Suzanne. I właśnie na tym polega twój problem. Zakochałaś się w nieodpowiednim facecie, już wiesz co, nawet ten twój Chris był lepszy. Przynajmniej jakoś się określał.
- Zamknij się! - wrzeszczę, ukrywając twarz w dłoniach. - Chris był podłym skurwielem - syczę cicho. - Zdradził mnie i ostatnie czego chcę, to jeszcze go wspominać. A o Justinie wiem na pewno więcej niż ty - prycham. - I wiesz co? - unoszę brwi, obchodząc stolik i stając przed Britney. - Wydaje mi się, że jesteś po prostu zazdrosna, bo twój Gary do pięt nie dosięga mojemu Justinowi i nigdy nie będziesz miała tego co ja - zerkam na nią z wyższością.
Britney otwiera usta, marszcząc czoło i patrząc na mnie z rozczarowaniem. Boże, co ja właśnie powiedziałam?
- Wyjdź z mojego domu - słyszę w odpowiedzi.
Nie, to się nie dzieje naprawdę.
- Brit...
- Wynoś się.
Zaciskam usta, czując w kącikach oczu gromadzące się łzy. Nie, Britney, nie mogę cię stracić, błagam, nie... Próbuję coś powiedzieć, ale gdy dostrzegam minę mojej przyjaciółki, powstrzymuję się od czegokolwiek. Cofam się i wchodzę do kuchni, przygryzając wargę i stając na progu.
- Justin, chcę jechać do ciebie.
Jest zaskoczony, ale wyczuwa moje zdenerwowanie. Kiwa głową i przeprasza moją mamę, całując ją w dłoń, po czym podchodzi do mnie i obejmuje mnie w pasie. Wiem, że mogę żałować tego wyboru, ale w tym momencie nie chcę być nigdzie indziej niż przy nim.

Hej, misie! Jak powiedziałam, kilka ważnych spraw :)
Fanfiction pojawiło się na Wattpadzie! Mam nadzieję, że jest to ułatwienie dla niektórych z Was. Ja sama czytam niektóre opowiadania na tej stronie i nie wiem, czemu nie wpadłam wcześniej na dodanie tam własnego. LINK
Zapraszam Was także na mojego nowego bloga - Dear Chloe. Na razie jest prolog i pierwszy rozdział, ale jeśli będziecie zainteresowani, dodam i następne. Każdy komentarz bardzo mnie dopinguje :)
Zachęcam Was również do głosowania na blog Collision w sondzie na Bloga Zimy! LINK