7 kwi 2015

Rozdział pięćdziesiąty pierwszy

 Początek części drugiej


MIESIĄC WCZEŚNIEJ

- Nie zaczynaj znowu - wzdycham cicho. Unoszę spojrzenie na swoją żonę, a ona tylko odwraca się w stronę okna, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Justin, czemu musisz być taki uparty? - warczy. Ona na mnie warczy! Nie znoszę, kiedy to robi.
- Ty po prostu nie rozumiesz pewnej rzeczy. Nigdy cię nie zostawię. Powiedziałem ci już, że jej nie dotknę. Nie dotknę nikogo oprócz ciebie.
Raz. Dwa. Trzy. Cztery. Pięć. Zawsze, kiedy skłamię, liczę w głowie sekundy. Takie zboczenie.
Naprawdę wciąż jestem wielkiego podziwu dla Jasmine, że mi wierzy, ale co ja tam mogę wiedzieć. Ta podła szmata nawet mnie nie zna. 
Zerka na mnie przez ramię i wypuszcza powietrze z ust. Obserwuję ją przez chwilę. W tej białej sukience wygląda rzeczywiście zabójczo. Wstaję, podchodzę do niej i obejmując ją od tyłu, splatam swoje palce na jej brzuchu. Kładę głowę na jej ramieniu, dmuchając delikatnie w szyję.
- Jesteś moja - szepczę. To zawsze na nią działa.
Znowu kręci głową, po czym staje przodem do mnie, uważając, by nie rozluźnić uścisku. Pochylam się i sekundę później trwamy już w namiętnym pocałunku. Rozchylam wargi, próbując się dopasować, ale Jasmine napiera na mnie tak, że nie muszę nic zrobić. Mruczę w uznaniu, udając, że mi się podoba. Zresztą, rzeczywiście mi się podoba. Pocałunki i seks są jedynymi plusami mojego... "małżeństwa". Nienawidzę tego słowa i przysięgam, że wykreśliłbym je z mojego słownika raz na zawsze. 
Jasmine odrywa się ode mnie i jeszcze raz czule mnie cmoka - niby normalny gest, a wywołuje u mnie tyle współczucia do tej kobiety - po czym mija mnie i znika w progu.
Dociera do mnie dźwięk tłuczonej doniczki na dole. Chichoczę pod nosem - no to się porobiło. Pani Smith zapewne tego nie przeżyje, chyba, że ona sama ją rozbiła. Marszczę czoło i poprawiam włosy, uśmiechając się nieco. Wchodzę do łazienki, myję zęby i twarz, używam perfum (ale Jasmine będzie miała frajdę! Nie użyłem ich przy niej, użyję ich teraz, przy nowej niani. Już nie mogę się doczekać miny mojej żony). Obciągam niżej białą koszulkę i wreszcie schodzę na dół.
- Zapłacę - słyszę piskliwy głosik i przez chwilę zastanawiam się, czy to nie mój syn. 
Prawda okazuje się inna. Obok Jasmine i pani Smith stoi nowa niania. Pierwszym, co przykuwa moją uwagę, są jej długie nogi. Przysięgam, że to najbardziej pociągające nogi, jakie widziałem kiedykolwiek w życiu. Są przykryte beżowymi spodniami, szczuplutka talia natomiast czarną, obcisłą bluzką. Zerkam na twarz dziewczyny i wciągam głęboko powietrze. Ma takie naturalne rysy, podkreślone kości policzkowe, wspaniałe, niewinne oczy. Proste włosy związała w wysokiego kucyka, który podryguje z każdym ruchem jej ramion.
Nie spierdol tego, Bieber.
- Przynajmniej miała dobre wejście - komentuję głośno, a wszystkie pary oczu zwracają się w moim kierunku. 
Schodzę niżej i chwilę potem jesteśmy wszyscy na równym poziomie. Zerkam na rozbitą doniczkę i powstrzymuję się z całych sił, by nie wybuchnąć śmiechem.
- Justin Bieber - chrząkam, gdy podchodzę bliżej, przeszywając wzrokiem nową laskę. Widzę, jak mruga kilkakrotnie oczami, zdziwiona, dlaczego nie podaję jej ręki. Cud, że w ogóle zwróciła na to uwagę, bo bardziej jest chyba zajęta podziwianiem z otwartymi ustami mojego wyglądu. Uśmiecham się lekko i łapię kontakt wzrokowy z Jasmine, która kiwa głową. Wredna baba.
- Suzanne Collins - mówi nieśmiało przyszła niania mojego syna, prostując się dumnie.
O kurwa. Zasycha mi w ustach, gdy słyszę to nazwisko. Nie, błagam, by to nie okazało się prawdą.
- Z tych Collinsów? - marszczę czoło.
- Co ma pan na myśli?
- Josh Collins, właściciel bukmacherskiej firmy w Paryżu, to pański mąż?
Suzanne rozszerza oczy, przełykając ślinę. Boi się go? Boże! Błagam, odpowiedz, że nie. To nie twój pieprzony mąż. Słyszysz?!
- Nie, Josh to mój brat - wypuszcza powietrze z ust, a ja natychmiast się rozluźniam i lekko uśmiecham. Ma szczęście. I ona, i ten jej cały brat.
Naprawdę, kamień spadł mi z serca. Gdyby to był jej mąż, sprawa wyglądałaby na bardziej skomplikowaną, ale to tylko jej brat. Jasne, to i tak jakaś część rodziny, ale brat? Błagam. Mieszka w Paryżu, urzęduje w swojej zasranej firmie i niech lepiej tam zostanie. Nie zagraża mi.
- Może przejdziemy do salonu? - odzywa się moja żona, zbijając mnie z rytmu myśli.  
Załatwmy to jak najszybciej. Przepuszczam miłe panie przodem. Jasmine idzie pierwsza, co bardzo mi pomaga, ponieważ krocząca tuż za nią Suzanne jest tak speszona, że nawet nie panuje nad prostą postawą. Kręci przy tym biodrami, a ja widzę w głowie, jak jej tyłek ociera się o moje nabrzmiałe krocze...
- Poznała już pani Jaxona? - pytam miękko, siadając obok Jasmine na kanapie, tuż naprzeciwko Suzanne. Jasmine trąca łokciem moje ramię, więc zmuszony do tego straszliwego czynu, kładę dłoń na jej kolanie, lekko je masując. Niech się nie zesra.
- Ach, Jaxona - wzdycha rozmarzona, poprawiając się nieco na fotelu. - Tak, to cudowne dziecko. Ile ma lat?
- Prawie sześć - odpowiada Jasmine. - Jest naprawdę kochany.
 - Poprzednie kandydatki nie okazały się odpowiednie. Chcielibyśmy zadać pani kilka pytań - chrząkam, nachylając się nieco. Mrugam i wbijam swój wzrok w oczy dziewczyny. Kuli się, a ja przygryzam wargę, bardzo zadowolony.
- Och - mówi szybko, zbyt szybko i zbyt niekontrolowanie. Napinam mięśnie. Kurwa, zaraz się na nią rzucę i wezmę ją na dywanie.
- Pali pani? - zaczyna Jasmine.
- Nie.
- Pije?
- Nie.
Mmm, mógłbym ją kiedyś spić. Nie, Justin, nie mógłbyś. Otrząsam głowę z niepotrzebnych myśli pijanej Suzanne u mnie w domu.
- Bierze narkotyki?
- Nie.
- Studiuje?
- Skończyłam studia miesiąc temu.
Unoszę brwi. Wow, to dobrze. Nie będzie musiała pracować na zmianę z nauką. No i po drugie, jest już wykształcona. Zdolna bestia.
- Co pani studiowała?
- Psychologię.
Idealnie.
Wyczuwam niespokojne ruchy Jasmine obok i mam ochotę ją walnąć, by przestała.
- Ma pani chłopaka? - pytam nagle, lecz jestem niezwykle opanowany.
- Nie mam - odpowiada natychmiast, co jeszcze bardziej mnie cieszy. Jest tak przestraszona.
Ja dopiero się rozkręcam, złotko.
- Jest pani dziewicą? 
Podskakuje, kompletnie zbita z tropu. Na jej twarzy pojawia się rumieniec, a ja oblizuję usta, przechylając głowę w bok.
- Przepraszam, ale...
- Proszę odpowiedzieć - naciska Jasmine, jeszcze zanim zdążę uchylić wargi. Och, zamknij się.
- Jestem - odpowiada na jednym wdechu. Jest cała czerwona i taka urocza. Już nie mogę się doczekać, aż podda mi się całkowicie.
Chociaż, z całym szacunkiem, wątpię, by nikt jej jeszcze nie przeleciał. Sprawdzę, czy się z kimś umawiała, ale i tak zapewne nas oszukuje.
- Musieliśmy wiedzieć. Poprzednia opiekunka nie była, a taką osobę łatwiej zaciągnąć do łóżka. - Prostuję się. - Rozumie pani. Nie chcemy tu żadnych schadzek - uśmiecham się łobuzersko. 
Mogę sobie pogratulować, bo powiedziałem całkowitą prawdę. Jasmine nie była dziewicą, więc łatwo się na siebie rzuciliśmy. To było dawno, jeszcze zanim Jaxon ukończył drugi roczek, a moja bezużyteczna żona stwierdziła, że może pójdzie do pracy, gdy mały będzie miał pięć lat. 
No i po drugie, rzecz jasna, nie chcemy schadzek. Nie umiem i nie chcę się z nikim dzielić.
- Chyba skończyliśmy - Jasmine strąca moją dłoń i wstaje, a ja robię to samo. Zauważam, że Suzanne również się podniosła. - Odezwiemy się do pani.
Wszyscy wychodzimy z salonu, a ja mam przyjemność podziwiać dwa piękne tyłki. Ty to masz szczęście, Bieber.
- Do widzenia, pani Smith - mówi grzecznie Suzanne, zerkając na gospodynię, która wciąż sprząta wyrządzone w korytarzu szkody. - Pani Bieber - kłania się, zerkając na nas przez ramię. - Panie... - zaczyna, ale kręcę głową.
- Odprowadzę panią.
Krew buzuje mi w żyłach i mam wrażenie, że zaraz wybuchnę. Jestem tak napalony, że gdybyśmy byli sami, Suzanne już by pode mną leżała, przysięgam. W przedsionku schyla się po buty i wypina tyłek w bok, przez co jeszcze bardziej widzę jego idealny kształt. Zamieram i mam wrażenie, że tracę oddech.
- Do widzenia - chrypi onieśmielona, chrząkając po chwili. Unika ze mną kontaktu wzrokowego, na co uśmiecham się przenikliwie. Muszę się jakoś wysilić i dać jej do zrozumienia, że na nią lecę. Wiem, że i tak nie wyczyta tego dosłownie, ale niech chociaż wie, że podoba mi się jej bluzka. Na przykład.
- Obiecuję, że się jeszcze zobaczymy - mówię aksamitnym tonem głosu i odprowadzam ją wzrokiem, całą napiętą i zaskoczoną.
Jeszcze pożałujesz, że się poznaliśmy, suko.

 Hejka! Więc oto mamy - pierwszy rozdział drugiej części. Właściwie jest to taki prolog, bo rozdział już czytaliście, ale z punktu widzenia Suzanne. Oczywiście tutaj wyjaśniam - reszta rozdziałów będzie działa się już na bieżąco, nie będę każdego rozdziału kopiowała i pisała z punktu widzenia Justina, bo to byłoby bez sensu :) I tak, od razu też wyjaśniam, w drugiej części skupimy się tylko i wyłącznie na Justinie, a myślę, że warto :) 
CHCIAŁABYM WAM TEŻ Z CAŁEGO SERCA PODZIĘKOWAĆ! Nie spodziewałam się, że aż tak kochacie tego bloga. Dziękuję za to, że w dwa dni tę stronę odwiedziło ponad 18 tysięcy osób. Potraficie walczyć i widząc to, co się tu dzieje, byłam bardzo szczęśliwa i nadal w sumie jestem! Dziękuję za każdy komentarz i ciepłe słowo, dziękuję za polecenie na Twitterze wielu osobom (szczególnie @TinyDrug, która napisała chyba milion tweetów, by ludzie odwiedzali moje opowiadanie). JESTEŚCIE NAJWSPANIALSZYMI CZYTELNIKAMI NA ŚWIECIE.
Nie wiem, kiedy będzie następny rozdział, ale postaram się jak najszybciej.
Weronika

34 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. przeczytalam rozdzial i jest meeeega! wlasnie tego oczekiwalam <3 kocham Cie i to ff!

      Usuń
  2. Rozdział jak zwykle genialny, ale praktycznie cały czas się śmiałam i nie mogłam przestać. Niegrzeczny ten Justin xd Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HAHAHHAHA JA TO SAMO, ALE UWIELBIAM TO

      Usuń
  3. Zrobiłaś najlepszą rzecz na świecie. Przez całą pierwszą część robiłam wszystko, by choć trochę poznać Justina. Naprawdę był jedną wielką zagadką. I mamy pierwszy rozdział drugiej części, który obrazuje nam jasno - Justin to niezwykły cham myślący tylko o jednym.
    Zwróciłam uwagę na to: w prologu (z perspektywy Suzanne) Justin i Jasmine wydawali się być idealną parą, bliską sobie, kochającą się. Założył jej rękę na kolanie, z troską zadawał pytania, sugerujące, że troszczy się o dobro syna. A tu proszę, on w tym widział swój interes. Dowiadujemy się tego dzięki jego perspektywie.

    Cóż, choć taki Justin jest seksowny, to naprawdę mam nadzieję, że on nie bawi się Suzanne, bo zdecydowanie ona na to nie zasługuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny ! Czekam z cierpliwością na kolejny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Załamałam się gdy to czytałam! Justin ty dupku!
    Rozdziały z perspektywy Justin'a mogłyby się pojawiać częściej!
    czekam nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. napisala Weronika ze druga czesc to bedzie tylko perspektywa Justina

      Usuń
  6. o tak perspetywa Justina jest zdecydowanie lepsza! czekam na nn piszesz niesamowicie i lekko sie czyta wiec weny :) xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział ♥ Bardzo mi się podoba to, że przedstawiłaś ich pierwsze spotkanie z perspektywy Justina i to, że teraz poznamy go bardziej, bo w ostatnich rozdziałach mało można było go poznać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogę się doczekać, gdy druga część całkowicie się zacznie! Podoba mi się fakt, że teraz skupisz się bardziej na Justinie, bo będziemy mogli dowiedzieć się o nim czegoś więcej :) Zaciekawiły mnie (i jednocześnie zaskoczyły) ostatnie słowa Justina, a raczej jego myśli. Nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  9. W koncu dowiemy sie czegoś o Justinie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham ten rozdział ale liczyłam na kolejne wydarzenia, a w sumie przeczytałam to samo tylko że z perspektywy Justina co nie było złe ale brakuje mi w tym rozdziale czegoś. Życzę dużo, dużo weny (:

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam ten rozdzial <3 fajnie jest poznac punkt widzenia Justina ;)

    X.O.X.O
    PS. Your forever.

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny ! ;* czekam na kolejny ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  13. Zboczony Justin to slodki Justin *-*

    OdpowiedzUsuń
  14. nie moge doczekac sie drugiego rozdzialu! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Chwilaaaa, co? "Jeszcze pożałujesz, że się poznaliśmy, suko"?!?! Justin pomyślał te słowa? O.O Czyli to wszystko robił by ją rozkochać a potem.. Nie wiem.. Zamienić w horror?
    Jeśli Jasmine to rozumiem, ale.. Uhh. Chcę następny rozdział. Muszę wiedzieć, kogo są te myśli.
    A poza tym to świetny rozdział. *.*

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejku, nie spodziewałam się tego, że dodasz taki rozdział. Jest inny, ale dzięki niemu dowiadujemy się o dawnym życiu Justina, o jego myślach, które są intrygujące. A z punktu widzenia Suzanne był taki grzeczniutki... Haha :)
    Cieszę się, że nie będzie pisać wszystkich rozdziałów od nowa, tylko że z perspektywy Justina, bo na początku się tego obawiałam, ale to byłoby dziwne.
    Świetny rozdział i z niecierpliwością czekam na następny. :) xx /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  17. Noo prosze, jaki to Justin xd mam nadzieje ze zmienil juz podejscie do Suzanne�� czekam na kolejny rozdzial❤

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział bardzo mnie zaciekawil i bardzo spodobało mi się, że jest z perspektywy Justina i pokazuje jakim jest człowiekiem. Wnioskuje, że od początku chciał się oderwać od swojej nudnej rzeczywistości i jakoś "zabawić" się z nową opiekunką. Cały czas śmiałam się z jego chamskich myśli i bardzo mi się spodobało to jaką osobą jest więc czekam zniecierpliwiona na drugą część!

    OdpowiedzUsuń
  19. Boski. I fajnie, że Justin będzie głównym bohaterem. /aga

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapraszam: http://jacksons-art-school.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział mega :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zajebisty aaa!! !! NIE WIEM Dziewczyno jak Ty to robisz.

    OdpowiedzUsuń
  23. ja nie wiem, po prostu kocham ciebie i twoje ff ♥

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie dawno znalazłam twojego bloga. Jestem zakochana w tym co piszesz, serio !

    OdpowiedzUsuń
  25. czy mogłaś by zrobić listę czytelniczą? ułatwiło by to czytanie :)

    OdpowiedzUsuń